#tellmeyourstory
Ubrania to więcej niż przedmioty. Wiążemy się z tylko wybranymi i dzielimy z nimi to co najważniejsze – codzienność. Często towarzyszą nam długo, bywają wymarzone, stają się ulubione, obrastają w sentymenty, często dalekie od pragmatyzmu.
W nowej kampanii #tellmeyourstory o historie odzieżowe i życiowe pytamy kobiety, które nas inspirują. Opowiadają nam swoje rutyny i szaleństwa, zarażają pasją i tłumaczą jaką rolę ubiór pełni w ich życiu. Na pierwszy ogień projektantka biżuterii, Agata Wojtczak, wpatrzona w wodę i niebo. Zakochana w błękitach, miękkościach i przemyconych na kieszeniach kształtach obłoków.
Agata Wojtczak, projektantka biżuterii, 32 lata
KW: Jak zaczęła się twoja zawodowa droga?
AW: Z wykształcenia jestem projektantką. Skończyłam wzornictwo przemysłowe. Zrobiłam dyplom w pracowni formy pod okiem profesora, który specjalizował się w biżuterii. Zdarzyło mi się więc zaprojektować i stworzyć kilka modeli, ręcznie zlutować parę obrączek. Biżuterię zawsze lubiłam, kupowałam ją na pchlich targach, nosiłam namiętnie. Nigdy nie planowałam w tym obszarze kariery. Ta spadła na mnie trochę przypadkiem.
KW: Jak do tego doszło?
AW: Po studiach chciałam zająć się modą, to zresztą wiedziałam od zawsze. Chodziło mi po głowie projektowanie ubioru, ale moja zawodowa ścieżka skręciła do mediów. Przez wiele lat pracowałam w redakcjach prestiżowych portali, dla których pisałam o modzie. Gdy rekrutowałam się do tej pracy myślałam, że będę stylistką. Skończyłam tworząc specjalistyczne teksty i graficzne kolaże o trendach. Tak poznałam specyfikę branży.
KW: Kiedy zdecydowałaś się założyć autorski brand?
AW: To romantyczna historia, bo zaczyna się w momencie, w którym poznałam mojego chłopaka, Antoniego Bielawskiego. Jak ja ukończył Akademię Sztuk Pięknych na tym samym kierunku. Łączyło nas więcej, choćby data urodzin, upodobanie do staroci i fascynacja światem estetyki. Gdy zaczynaliśmy się spotykać Antonii pracował jako scenograf i rozpoczynał roczny kurs jubilerski. Często wymyślałam dla niego projekty na zajęcia. W pewnym momencie uznaliśmy, że ta współpraca świetnie się nam układa i że warto byłoby ją rozwinąć. Zrezygnowałam wtedy ze stałej pracy i postawiłam wszystko na
jedną kartę. W środku pandemii założyliśmy Maar – biżuteryjny projekt z literami naszych imion zamkniętymi w słowie kojarzącym się z wodą, która od początku miała być motywem przewijającym się w naszych wspólnych kolekcjach i podróżach.
KW: Jakie są wasze projekty?
AW: Na pewno duże, organiczne i eklektyczne. Odpowiada to mojemu stylowi, który jest płynny i zmienny. Lubię zderzać różne światy, miksować tendencje. Jednego dnia jestem bardziej romantyczna, kolejnego grunge’owa, wpadam też w fazy. Przez jakiś czas kompulsywnie kupuję i noszę błękit z motywem delfinów, potem wielkie pikowane kurtki, puchowe i patchworkowe. Ostatnio polubiłam odcienie flanu, karmelu i czekolady oraz wielkie marynarki połączone z dżinsami i parą motocyklowych butów. Czego bym akurat nie nosiła, zawsze wpisuje się w to nasza biżuteria z dużymi kamieniami. Słyniemy z tych niebieskich, ja natomiast odważnie mieszam je z innymi odcieniami. Nie jestem fanką konceptu szafy kapsułowej, choć kilka jej flagowych elementów można u mnie znaleźć. Ubrania to dla mnie raczej platforma do eksperymentów i estetycznych przyjemności. Pozwalają mi się bawić fakturami, kolorami, wykrzywiać kanony. Podobne mam podejście do gotowania i podawania jedzenia czy układania kwietnych bukietów, które stanowią ważny element mojego wnętrza i codzienności.
KW: Skąd czerpiesz inspiracje?
AW: Ciągle się bodźcuję. Pasjami chodzę do galerii sztuki, przeglądam albumy o przyrodzie i dizajnie, podróżuję, często na krótko i spontanicznie, raczej do miast, bo tam można zobaczyć w krótkim czasie najwięcej. Potrafię polecieć do Kopenhagi na 14 godzin, żeby zajrzeć do butiku z lampami, zobaczyć projekty lad w nowootwartej restauracji, wystawę czy wnętrze butikowego hotelu. Co tydzień bywam na targach staroci w różnych miejscach w Polsce i za granicą – to jeden z pierwszych punktów, których szukam na mapie miejsc, co których planuję podróż. Nie zawsze chodzi o zakupy. Z takich wycieczek powstają obszerne dokumentacje fotograficzne, które gdzieś we mnie siedzą – przypominają o tym jak różne formy i charaktery mogą mieć przedmioty. Korzystam z tej świadomości potencjału, choć nigdy wprost. Wolę szukać niż powielać, w tym znajduję przyjemność. Innym źródłem inspiracji jest dla mnie natura, nawet ta prozaiczna, jak akwarelowy melanż nieba, idealny błękit wody czy struktura kwiatu anturium. Czasem to widziana z okna Warszawa, czasem
Podlasie, czasem egzotyczne daleko.
KW: Żyjesz szybko?
AW: Ciągle gdzieś biegnę. Moja praca jest bardzo dynamiczna. W pracy nie tylko projektuję, ale też tworzę treści do mediów społecznościowych, buduję scenografie na targi, sesje zdjęciowe i do partnerskich butików, montuję krótkie animacje, nadaję paczki, odpowiadam na wiadomości klientów. To długa lista przerywana ciągłymi wycieczkami do urzędu probierczego. W tym codziennym biegu cenię wygodę i rzeczy, które nie tylko cieszą oko kolorem i formą, ale też dostosowują się do mojej prędkości zarówno funkcjonalnie jak i estetycznie.
Tekst: Kamila Wagner
Video: Łukasz Jaśniak
Foto: Łukasz Jaśniak
Retusz: Jan Tuszewski