#tellmeyourstory
Zapraszamy na drugą odsłonę cyklu #tellmeyourstory, którego gościem jest Iga Majewska.
Od zajęć sportowych na studiach do stworzenia własnej marki pilates, Iga przekształciła swoją pasję do świadomego ruchu w prężnie rozwijający się biznes. Skupiając się na równowadze i harmonii, Iga zbudowała społeczność, która nieustannie rośnie – zarówno na żywo, jak i online.
Iga, założycielka Warsaw Pilates, 34 lata
KW: Jak w twoim życiu pojawił się pilates?
IM: Gdy byłam na studiach, musiałam wybrać zajęcia sportowe. Nie wiedziałam czym jest pilates, ale gdy przeczytałam, że to dyscyplina dla osób z bólami kręgosłupa, które doskwierały mi od zawsze z racji skoliozy, pomyślałam, że spróbuję. Nie trzeba było mieć ze sobą butów, żadnego sprzętu. Jako osoba praktyczna doceniłam fakt, że wystarczą getry i T–shirt. Gdy zaczęłam pracować w korporacji, ćwiczyłam dalej – na zorganizowanych zajęciach w klubie fitness, albo sama, gdzieś z boku na siłowni. Pilates stał się dla mnie aktywnością pierwszego wyboru. Po pewnym czasie uznałam, że szkoda mi czasu na dojazdy i zapisałam się na kurs instruktorski. Myślałam, że nauczę się precyzyjnie wykonywać ćwiczenia w domu, ale okazało się, że uczą mnie nie jak ćwiczyć, a jak uczyć innych. Uznałam, że skoro lubię spędzać w ten sposób czas, to warto podać tę pożyteczną pasję dalej.
KW: Za co polubiłaś pilates?
IM: Nigdy nie byłam sportowym świrem. Nie lubiłam gier zespołowych, wolałam gimnastykę, spokojniejszy, uważny ruch. W pilatesie przekonało mnie to, że jest celowy. Każdy ruch ma sens, a precyzyjnie ustawione ciało pracuje już od pierwszego powtórzenia. Czuć każdy mięsień, który powinien zapracować. To skuteczny i minimalistyczny sport, bardzo logiczny. Każdy ruch wynika z poprzedniego, a przejścia między ćwiczeniami są płynne. Wszystko odbywa się w balansie, równowadze i harmonii. Gdy zaczynałam, w 2009 roku, nie było trendu na #pilatesgirls i raczej zaniżałam średnią wieku na zajęciach. Moda na wielkie reformerownie i cała skierowana do młodszych kultura pilatesowa zaczęły się zdecydowanie później.
KW: Kiedy zaczęłaś swoją pilatesową działalność?
IM: Inicjatywę Warsaw Pilates prowadzę ponad 5 lat. Latem 2019 pod wpływem impulsu zaczęłam organizować zajęcia z pilatesu w szalonych miejscach. Tak powstało Warsaw Pilates. Przez pierwsze 3,5 roku jednocześnie organizowałam wellnessowe wydarzenia i pracowałam na etacie, aż do 2022 roku. Mój etat został zredukowany, a ja dostałam wypowiedzenie. Pracowałam w branży technologicznej, w start up-ach, a branża ta po pandemii i wybuchu wojny w Ukrainie przechodziła poważny kryzys. Postanowiłam nie szukać kolejnej posady za biurkiem i postawić na swoją działalność, własny „start-up”. Od tamtej pory skala wydarzeń, które organizuję bardzo urosła. Zaczęło się od 30 osób, koleżanek i ich koleżanek, za tym poszły polecenia pocztą pantoflową. Dziś mamy setki uczestniczek zajęć w każdym miesiącu. Zbudowałam też platformę z treningami online, więc wiedza z czasów start-upowych nie poszła w las.
KW: Te szalone miejsca to m.in. dachy. Dlaczego?
IM: Kiedyś znajomy mieszkający przy Placu Grzybowskim, trochę nielegalnie wpuścił mnie na dach bloku, w którym mieszkał. Doskonale znałam to miejsce z dołu, a nagle zobaczyłam je z zupełnie innej perspektywy. Moim oczom ukazała się Warszawa jak z pocztówki. Przez lata pracowałam w marketingu i PR. Widziałam mnóstwo zamkniętych wydarzeń przeznaczonych dla mediów i influencerów, w pięknych miejscach niedostępnych dla zwykłej publiczności. Chciałam je otworzyć. Dachy pasowały idealnie. Zaspokajały moją potrzebę przestrzeni, kontaktu z niebem. Chciałam podczas treningu widzieć horyzont, słyszeć śpiew ptaków. Jednocześnie czuć się zupełnie swobodnie, bez gapiów. Znaleźć się nad miastem, jednocześnie będąc w jego centrum.
KW: Jak twoje pasje wpływają na sposób w jaki się ubierasz?
IM: W mojej szafie jak w pilatesie – wszystko ma sens. Nie kupuję nic kompulsywnie, mam wszystko przemyślane. Szukam np. longsleevu w konkretnym kolorze i tkaninie. Lubię rzeczy jednobarwne, bardzo jakościowe, jak fioletowy dzianinowy komplet Fluff. Moje ubrania muszą być przyjemne w dotyku, rozciągliwe i wytrzymałe, trzymające formę, ale nie ściskające. Brzuch musi zawsze mieć luz. Testuję je metodą prób i błędów, chętnie korzystając z poleceń innych osób. Wracam do marek, które raz się sprawdziły. Taka lojalność popłaca.
Materiał powstał na wydarzeniu współorganizowanym przez @warsawpilates i @projektselflove
Tekst: Kamila Wagner
Video: Łukasz Jaśniak
Foto: Łukasz Jaśniak
Retusz: Jan Tuszewski